sobota, 3 października 2015

Od Amy - C.D Lucasa

Może jeszcze uda się by to Suzi na niej pojechała - pomyślałam i dalej stępowałam po kółku. Musiałam wyglądać dość zabawnie, miałam chyba poważną minę i oczy nie wiadomo skąd, bo Lucas zaczął się pod nosem śmiać i wyrwał mnie z mojej sfery marzeń. Popatrzyłam się na niego ze złością i wyjechałam z czworoboku, kierując się na stajnię. Greg został dzisiaj w domu, więc musiałam się pośpieszyć, by nie siedział cały dzień sam. Szybko odstawiłam konia i poprosiłam by jeden ze stajennych przykrył ją cienką derką. Była przepocona, a wiał dość duży wiatr. Przebrałam się i zadzwoniłam do Raphaela.
- Przepraszam Cię, nie mogę. Mamy pewnie problemy. Musimy o tym porozmawiać w domu.
Zaniepokoiło mnie to bardzo. Szybko zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę lasu.
- Amt, co się stało? - zatrzymał mnie Lucas.
No w sumie miałam wkurzoną, a zarazem zmartwioną minę, ale żeby od razu coś się musiało dziać?
- Nic - popchnęłam go lekko i poszłam dalej. Chłopak szedł za mną bez słowa - Co ty próbujesz wyczyniać? - zatrzymałam się.
- Jak będziesz potrzebować pomocy, to postaram Ci się pomóc. Takiej miny jeszcze nie miałaś. Więc dzieje się coś poważnego.
- Sama jeszcze nie wiem. Mogę się tylko domyślać... jeżeli jest to co o czym myślę... To możemy się już nie spotkać - zobaczyłam jego lekko zszokowaną minę i przez to zachciało mi się płakać.
Odwróciłam się i biegiem wróciłam do domu. Rzuciłam torbę na schody i poszłam do biura Raphaela. Te "ważne sprawy" zawsze tam załatwialiśmy.
- Tak jak się obawiałem i przed czym próbowałem Cię uchronić. Znaleźli w końcu dokumenty, które wyraźnie mówią, co ma się stać po ich śmierci. W sumie dziwię się, ze w ich wieku już byli na to przygotowani - kontynuował z poważną miną Raphael - Z racji tego, że nie znałem twoich rodziców w ogóle, jak się domyślasz, nie ja jestem tu napisany. Jest tu wymieniona twoja babcia...
- Umarła pół roku temu - prawie już płakałam.
- Tak, wiem. Jest tu jeszcze jedna osoba. Twoja ciocia. Jedyna rodzina, z racji tego, że twój ojciec był jedynakiem, a matka miała tylko siostrę. Nie mam do niej żadnych kontaktów. Nie widnieje w żadnej bazie danych. Tak jakby się rozpłynęła... ale... jak jej nie znajdę i nie będę miał odpowiednich papierów zostaniesz zabrana do domu dziecka.
- I ty to mówisz tak spokojnie, tak? Super. Trzeba było od razu mnie tam zaprowadzić - usiadłam na fotelu i zwinęłam się w kulkę.
- Po to Maria przyjechała. Przeczesujemy wszystkie banki, opieki społeczne, wszystko by tylko ją znaleźć. Jak wiesz i tak nie dam Cię zabrać. Nie ma się co denerwować. Znajdę ją, nie ważne za jaką cenę.
- Rodzina mamy była rolnikami, czytaj biedakami. Tylko ona wyszła na prostą i poszła na studia. Mam jej dziennik, albumy. Jest tam ciocia. Nie chodziła do żadnej szkoły, nic. Tylko pracowała przy zbieraniu ziemniaków - pokręciłam oczami i usiadłam normalnie - Nie ma tam nic o jej późniejszym życiu. Na pogrzebie babci też jej nie było... ej... dziadek żyje. Może on nam pomoże. Może ona nadal tam jest?
- Amy... nie wydaje mi się...
- Czemu niby? Warto spróbować!
- Cała tamta wieś spłonęła ponad rok temu. Babcia wtedy właśnie podupadła na zdrowiu,a potem zmarła. Podobno nie zostało tam nic.
- Nie, nie, nie. No to gdzie on się podział?
- Mieszka w starej kamiennicy w Paryżu. Rozmawiałem z nim. Nic o niej nie wie. Tak jak powiedziałem. Rozpłynęła się.
Wyszłam. Nie mam nerw na takie rzeczy. Będę jej szukać na własną rękę. Amanda Arnaud. Od teraz będę jej szukać sama. Weszłam do pokoju, gdzie na łóżku leżał Joker, a Greg grał na komputerze.
- Pomożesz mi szukać. Amanda Arnaud.
- Nie rozumiem.To jest ta twoja ciotka? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Tak. Przeczytałam o niej w dzienniku mamy...
- Wiesz. Lucas do mnie dzwonił. Powiedział, że dość dziwnie się zachowywałaś i ...
- Tak, wiem przecież jak to wyglądało. Powiedziałam mu prawdę... Niestety. Ciekawe co robi...Zna dość dużo ludzi z ... ulicy. Może oni mu by pomogli...

(Lucas?)

piątek, 2 października 2015

Od Lucasa - C.D Amy

Odwróciłem się do Amy i skinąłem głową. W sumie Batis była już przyszykowana.
- Dobra. Wyprowadzaj ją- oznajmiłem
- Super! Dzięki ! - krzyknęła zadowolona
Zaśmiałem się pod nosem i czekałem na nie na czworoboku. Po 10 minutach już stępowały.
- Stęp zebrany , a potem wyciągnięty - powiedziałem do Amy
Dziewczyna szybko wykonała moje polecenie i nieźle im to wyszło.
- Świetnie. Teraz chce zobaczyć ładne przejście do kłusa - dodałem.
Dziewczyny zaczęły kłusować dość powoli.
- Dobra. Anglezuj , Potem wolta , kłus wysiadywany i ustępowanie od łydki( chody boczne) - krzyknąłem
Kłopotów trochę było z ustępowaniem od łydki , ale Amy wybrnęła robiąc lotną zmianę nogi.
- Bardzo dobrze - skinąłem głową - A teraz galopem !
Amy zagalopowała. Lotna zmiana nogi. Galop zebrany i wyciągnięty.
Po chwili przyszła Panu Wal.
- Pani Wal może pomyśli Pani nad wystawieniem Batis do zawodów podstawowych. Dobrze sobie radzi - wyjaśniłem.
- Przemyślę to - skinęła głową i patrzyła na Amy.

(Amy?)

Od Amy - C.D Lucasa

- Bardzo często jeżdzę z nim przy muzyce. I zawsze wtedy chodzi jak w zegarku. Chyba po prostu to lubi - poklepalam konia po szyji i jeszcze raz ruszyłam galopem. Mimo tak krótkich przygotowań to chyba specjalnie dla mnie skakał przez wszystko co mu tylko kazałam. Właśnie takiego konia pamietam. Od źrebaka był mój i to ja byłam pierwsza osoba która na niego wsiadła. Był po prostu takim misiem który jak wsadziło mu sie siodło i jeźdźca miało sie wrażenie, że jest już doświadczonym koniem. Byłam z niego taka dumna.
- Lucas przygotował bys mi Art'a? Od razu bym na niego wsiadła.
Chłopak kiwnął głową i poszedł do stajni. Ja przejechałam mały parkur ustawiony dla sportowego kuca i poprosiłam Grega by stepował z nim dookoła. Szybciutko przeniosłam sie na Art'a i ponad godzinę szlifowałam układ. Po lekcji sama zajęłam sie koniem i poszłam poszukać Lucasa.
- Ej ty! - krzyknęłam, a Lucas szybko sie odwrócił - Suzi napisała mi, że jej nie będzie. Ćwiczyli z Batis? Może w końcu uda mi sie namówić panią Wal na te zawody dla niej. Co o tym myślisz?

(Lucas?)

Od Lucasa - C.D Amy

Spojrzałem na dziewczynę i uśmiechnąłem się zadowolony.
-Jasne, że jadę !-powiedziałem triumfalnie.
W tym samym momencie Pani Wal , spiorunowała mnie wzrokiem. Skuliłem się trochę.
-Ale w tedy kiedy oczywiście. Nasza kochana trenerka mi pozwoli -uśmiechnąłem się ponownie , do Pani Walerii.
-No, zobaczymy -odparła i wydała komendę Amy.
Patrzyłem na Ciel'a , który ciągle nie mógł się skupić. Spojrzałem na Grega.
-Greg przynieś gitarę -poprosiłem
Ogier dodatkowo był spięty przy oxerze ,dalej. Po chwili zobaczyłem Grega , który podał mi gitarę.
-Co wy kombinujecie?-zapytała się Amy i Pani Wal.
-Zobaczycie -wyjaśniłem
Po chwili zacząłem grać piratów z karaibów na gitarze- https://www.youtube.com/watch?v=e_k-yLShHC8
Od razu Ciel się rozluźnił i galopował pod muzykę. I już się tak nie spinał przy przeszkodach. Grałem tak do puki nie przejechali perfekto całego parkuru.
-Stary! Nie mówiłeś , że potrafisz grać na gitarze-odparł Greg
-Bo nie pytałeś-zaśmiałem się -I jak Amy?! Ciel lepiej chodził?

(Amy?)

poniedziałek, 28 września 2015

Od Amy - C.D Lucasa

Greg był oblegany przez zwierzęta, a ja usiadłam na moim śpiworze i przykryłam sie kocem. Z torby wyjęłam książkę ,,Wiedźmin" i zaczęłam czytać. Chłopaki coś tam gadali o tych 'męskich sprawach' , a ja starałam się olewać wszystko co sie działo wokół. Pani Waleria żałowała wszystkich i zaprosiła na ognisko. Z racji tego, że Sophie, Ben i Julie tez jeszcze byli, rownież zostali zaproszeni. Do około 3 wszyscy siedzieli wokół ognia i robili pianki i kiełbaski. Opowiadali straszne historie i jakieś śmieszne rzeczy które kiedyś zrobili albo wydarzyły sie przez przypadek. Pani Waleria poruszyła temat zawodów i kadry, ale nikt w tak piękną noc nie chciał o tym rozmawiać. Gdy już miałam dość poszłam sie wykapać i położyłam się. Słyszałam jak Greg gra na gitarz, a ja sama wyjęłam rysownik i zaczęłam rysować. Od samego rana obudził mnie kogut, chłopaków już nie było, ale w ogóle ich tu nie było.
- Hmm... No nie ważne. Chce iść spać - opadłam na poduszkę i patrzyłam w sufit.
- Amy! Trenujemy od samego rana! Skoki! - krzyczała pani Wal - Bedą oxery.
Wstałam ospale i poszłam do szatni po strój do jazdy. Było jeszcze dość chłodno wiec zostałam w swetrze i ubrałam stare przetarte bryczesy. Gdy jechałam już z Ciel'em na padok chłopscy już tam byli. Przypomniało mi sie, ze Lucas tez miał jechać na te zawody. Ale ma przecież złamane żebro.
- Lucas... Jedziesz na te zawody? Z tym żebrem? - popatrzyłam na niego z lekką troską.

(Lucas?)

Od Lucasa - C.D Amy

Spojrzeliśmy po sobie z Greg' iem i uśmiechnęliśmy się złowrogo do Amy. Nim ona cokolwiek zrobiła. Zaczęliśmy ją obaj łaskotać. Wybuchnęliśmy wszyscy nie pochamowanym śmiechem. Jednak szybko usłyszałem jak jeden z koni kopie w boks.
- Eh. Obowiązki wzywają - odparłem
Zszedłem na dół i okazało się że to był Shadow. Wyczyściłem go , dałem marchewkę i wróciłem do towarzystwa. Ale nie byliśmy sami na sianie. Przecież mamy na stajni również mały zwierzyniec. Przyłączyły się do nas głównie koty i psy.
- I co z nerwusem ?- zapytali
- Odnerwicowany - zaśmiałem się.
Położyłem się na sianie a jeden z kotów zwinął się w kulke na moim brzuchu i zaczął mruczeć zadowolony. Zaśmiałem się cicho gdy zobaczyłem że na Grega rzuciła się gromada zwierzaków.
- No pani matko - zwróciłem się do Greg' a - Jak tam twoje dzieci ?
Z Amy wybuchnęliśmy niepochamowanym śmiechem.

( Amy ?)

Od Amy - C.D Lucasa

Ja rozmawiałam jeszcze z panią Wal, gdy Greg poszedł do Lucasa. To prawda smutne to, ale jak mi wszyscy mówią "Trzeba iść dalej, nic nie zrobisz".
- Szkoda mi go. Opowiadał mi ogrodzie o jego rodzinie.
- Chyba dobrze wiesz jak on sie czuje Amy, no tak jakby... Ale już nic nie będę mowić. Dostała rozpiskę? Bedą tak którzy szukają osób do kadry młodzików. Może Ci sie uda - uśmiechnęła sie i poszła w druga stronę.
Podeszłam do Grega.
- Raphael przyjedzie po nas za godzinę. I mogę Cię na słówko?
Poszliśmy przed stajnie.
- Nie powinnismy z nim o tym rozmawiać. I tak nic nie zrobimy a przez przypadek możemy jeszcze bardziej go dobić.
Greg popatrzył na mnie, a potem w stronę boksów.
- Na pewno?
- Tak mi sie wydaje. Weź co z nim zrób i zając mu myśli.
- Może porozmawiamy o tobie - zaśmiał sie chłopak.
- Jak zwykle śmieszny i lubiany Greg chce gadać tylko o jednym - uśmiechnęłam sie.
Nagle podeszła do nas Suzi.
- Amy, gdzie jest Lucas. Mialam z nim mieć lekcje.
Świetnie!
- Jest w boksie swojego konia, karz mu coś robić, by nawet nie miał czasu myślec - pośpieszyłam ja.
- Może ty tez masz ochotę wsiąść?
- No nie wiem... Na kogo?
- Kogo tylko sobie wybierzesz.
No ale oczywiście ja mu wybrałam Pepe. Poszłam na hale gdzie już była Suzi z Lukasem. Uśmiechnęłam sie do nich i wprowadziłam Pepe na hale.
- Lucas, może sie zamienimy? Pogadacie sobie, a ja poćwiczę z Suzi przed zawodami.
Siedzielismy tam wszyscy pona godzinę. W końcu w drzwiach pojawił sie Raphael ze śpiworami w ręku.
- Hmmm... Słyszałem od Aarona, ze dzisiaj nocujących na sianie. Jakaś warta czy coś - zaśmiał sie i położył worki przy drzwiach. Popatrzyłam na chłopaków zdziwiona, a oni na mnie. No ale dobra, w sumie ostatnio spałam tu jak byłam mała. Rozłożyłam śpiwory na strychu na sianie.
- No i jak - rozłożyłam ręce gdy chłopaki weszli na gore. Wszystko było pozamiatane i ułożone. Nigdy nie było tu tak czysto.
- To co robimy zanim zapadnie noc? - zaśmialam sie.

(Lucas?)