- No to ja już idę - poszłam w głąb stajni prosto do Art'a.
- No hej mały, dzisiaj lekcja z panią Anielą - pogłaskałam go po łbie i weszłam do środka. Obejrzałam go czy nic mu się nie stało wczoraj na padoku, ale nie miał, żadnych ran.
Poszłam po jego siodło ujeżdżeniowe i zostawiłam je na stojaku przy boksie. Po drodze zauważyłam Suzi u Batiste, która też ją siodłała. Szybko wyjęłam ze skrzynki szczotki i wyszorowałam sierść konia. Osiodłałam go i poszłam z nim na hale. Był tam Lucas z jakąś dziewczyną na Pepe. Przez tą chwile gdy przechodziłam ze stajni na hale zaczęło lać i ja i Art byliśmy mokrzy. No cóż i tak trzeba jeździć. Podeszłam z nim do schodków i wskoczyłam na jego grzbiet. Gdy ja już się rozgrzewałam na hale weszła pani An i Suzi.
- Cześć Amy, dzisiaj będzie jeździć z nami Suz - uśmiechnęła się.
Zdziwiłam się trochę, parę dni temu bała się jeździć, a teraz już ma zamiar ćwiczyć z jednym z najbardziej wymagającym trenerem.
- Myślałem, że to ja mam dzisiaj z nią lekcje - podszedł do nas Lucas.
- Tak, tak wiem. Ale postanowiłam zabrać ją pod moje skrzydła. Mam do nich nadal wielkie plany - pani An poklepała Batis po szyi.
- To z kim ja mam teraz? - lekko oburzył się Lucas.
- Masz wolne, ale lepiej tu zostań. Leje i chyba nie ma zamiaru skończyć.
On przewrócił oczami i wrócił do dziewczyny. Ja natomiast zaczęłam kłusować. Dużo ćwiczeń rozluźniających i przejść, ale idzie mu o wiele lepiej niż parę miesięcy temu. Po ponad godzinnym trudnym treningu, na którym głównie szlifowaliśmy nasz fatalny piaff, a Suzi znowu uczyła się jak trzymać konia i siedzieć w różnych chodach postanowiłam zostać z Art'em na hali. Wszyscy już sobie poszli, a ja stępowałam sobie dookoła. Gdy przechodziłam obok drzwi, Art gwałtownie odskoczył i położył uszy po sobie.
- Na prawdę zawsze musisz straszyć te konie? - przewróciłam oczami i lekko się uśmiechnęłam.
(Lucas?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz