- Miałem dość tamtej.
- Dlaczego?
- Wyśmiewali się ze mnie, bo jeździłem konno. Nauczyciele też. - wyjaśniłem niechętnie. - Uważali że powinienem uprawiać jakiś męski sport.
- Przykro mi.
- Znaczy, mi to nie przeszkadzało. Z początku. Ale w końcu zaczęło to być wkurzające. Jedziesz dziś po szkole do stajni? Od razu? - postanowiłem zmienić temat. Dość miałem rozmów o mojej starej szkole.
- Tak. A ty?
- Chyba też. - do klasy weszła nauczycielka więc usiadłem w pojedynczej ławce. Obok usiadła Amy. Oparłem łokieć o ławkę i położyłem na nim głowę. I znów czeka mnie 10 miesięcy nauki. Będę musiał to jakoś pogodzić z treningami. W zeszłym roku Dragon zachorował co wykluczyło nas ze startów, akurat mieliśmy formę no ale cóż. Za to w tym roku chcę przejść z Dragonem klasę wyżej, musiałbym tylko wziąć się do poważnych treningów...
Nagle ktoś szturchnął mnie w bok.
- Ej! - spojrzałem na Amy a ona wskazała głową na nauczycielkę.
- Ben Silver - warknęła kobieta. - Po raz dziesiąty pytam czy obecny, i proszę abyś podniósł rękę, bo z tego co wiem jesteś tu nowy.
- Przepraszam - powiedziałem czując że się czerwienię. - Tak, jestem obecny i tak, jestem nowym uczniem.
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i powróciła do sprawdzania listy obecności.
Już nie mogłem się doczekać aż odwiedzę Dragona.
~*~
Lekcje skończyliśmy równocześnie z Sophie. Ona też postanowiła od razu jechać do stajni więc ponownie całą trójką wsiedliśmy do busa. Po kilkunastu minutach autobus zatrzymał się. Kilka minut pieszo i naszym oczom ukazała się stajnia. Konie były na pastwiskach. Dragon od razu mnie zauważył więc lekkim galopem podbiegł do mnie. Zapewne wiedział, że jak zwykle mam dla niego marchewkę. Dałem mu warzywo i ruszyłem do stajni. Postanowiłem wyczyścić boks, niby stajenni czyszczą ale zawsze wolę jakoś zrobić to sam. Wyrzuciłem odchody, dorzuciłem nieco trocin, ponieważ mam konia alergika który nie może stać na słomie. Wymyłem jeszcze poidło i żłób. Całość zajęła mi około pół godzinki. Za niedługo miałem mieć jazdę, więc ruszyłem po konia na pastwisko. Na chwilę wpuściłem go do boksu. Od razu wyczuł że zmieniłem ściółkę i wytarzał się. Grzywę miał pełną trocin.
- Co za głupi koń - mruknąłem i ruszyłem do siodlarni po szczotki. Zająłem sobie miejsce na polu przy stanowisku i wróciłem po konia. Zanim jednak dotarłem do boksu ujrzałem konia galopującego korytarzem. Stanąłem w korytarzu by nie pozwolić mu wybiec i złapałem go za grzywę, jednak pociągnął mnie za sobą. Wylądowałem na ziemi, tymczasem nagle pojawiła się obok jakaś dziewczyna. Koń podszedł do niej a ona po chwili wskazała mu ręką na pastwisko... a koń posłusznie odbiegł. Wytrzeszczyłem oczy i wstałem.
- Bardzo Cię przepraszam za niego. Nie wiem co mu odbija..........Tak w ogóle jestem Sil.....Sylvia - powiedziała.
- Ben. - przedstawiłem się. - On cię tak słucha? W sensie... no pokazałaś mu ręką, a on pobiegł.
- Sama nie wiem dlaczego. Czasem mam wrażenie że on martwi się bardziej o mnie niż o siebie. To dziwny koń ale w pozytywnym sensie.
Dobrze mi się rozmawiało z Sylvią, miła odmiana po tym jak wczorajszego dnia nieco chłodno mnie przyjęli. Dowiedziałem się, że koń przez którego bolał mnie teraz tyłek to Tajfun, złapany na ranczu jej rodziców, prócz tego ma klacz arabską o dziwnym umaszczeniu. Rozmawialiśmy spokojnie, nagle w wejściu do stajni pojawiła się Sophie.
- Hej, nie chcę przeszkadzać, ale Ben, za jakieś 15 minut masz być na koniu.
- O kurka! - od razu pobiegłem po konia. Prawie kłusując dotarłem na stanowisko i natychmiast zacząłem czyścić konia. Pomogła mi Sylvia i Sophie. Z siodlarni przyniosłem sprzęt i osiodłałem konia, na koniec założyłem ochraniacze i wcisnąłem kask.
- Dzięki dziewczyny. Mam u was dług - powiedziałem idąc na padok. Amy już stępowała konia więc pośpiesznie dociągnąłem popręg i wskoczyłem.
- No jesteś Ben. Zacznij się rozgrzewać. A właśnie. W tym miesiącu są zawody, skoki i ujeżdżenie. Dobrze by było gdybyście już teraz zastanowili się w jakich klasach chcecie startować. Jak ktoś ma wątpliwości może skonsultować z trenerem. Po jeździe powiedźcie mi wstępnie. - po tych słowach podeszła aby to samo powtórzyć dziewczynom. Zacząłem rozgrzewać konia, robiąc wolty, półwolty oraz serpentyny i zmiany kierunków. Cały trening minął jak dla mnie dość szybko. Dragon nie wydawał się zdekoncentrowany nową stajnią, skakał równie dobrze jak w starej stajni, a może nawet lepiej. Po jeździe zająłem się nim i postanowiłem znaleźć panią Walerię. W końcu znalazłem ją z Sophie, Sylvią oraz Amy, siedziały przed stajnią obok Szajtena. Czekały chyba na klienta na jazdę. Pani Waleria zapisywała w kalendarzu w jakich klasach startujemy.
- W czym startujecie? - zapytałem całą trójkę.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz