Spodziewałam się, że porozmawiamy, no ale cóż. Może dziewczyna chciała w spokoju wyczyścić konia. Zajęłam się z powrotem Bellatriks. Klacz co jakiś czas machała łbem w stronę stojącego w boksie obok taranta, który odpowiadał tym samym. Najwyraźniej zadomowiła się tu szybko, o wiele szybciej niż ja. Wciąż czułam się tu jak całkiem obca osoba, mimo iż pani Waleria oprowadziła mnie po stajni i już zaliczyłam pierwszy trening. W starej stajni przynajmniej zawsze miałam z kim pogadać... Zerknęłam na Amy, ale ta nadal stała w boksie swojego konia. Zabrałam rzeczy konia i zaniosłam do siodlarni. Po chwili zastanowienia postanowiłam wybrać się na spacer w ręku z Bellatriks. Chwyciłam lonżę i kantar po czym wróciłam do klaczy. Amy już nie było. Założyłam klaczy kantar i przypięłam lonżę po czym wyprowadziłam ją z boksu. Przypomniałam sobie z grubsza tereny i ruszyłam z klaczą.
Spacer zajął nam jakieś 25 minut. Wróciłam na teren stajni i spróbowałam sobie przypomnieć gdzie jest wejście. Tak, zapomniałam. Zdałam sobie sprawę że budynek jest dosyć duży. W końcu skręciłam w lewo, ale okazało się że zmierzam w stronę hali. Szłam dalej, ale po chwili zauważyłam lonżownik i karuzelę. Zawróciłam. W końcu muszę znaleźć to cholerne wyjście. Niby pani Waleria oprowadziła mnie, ale w tamtej chwili wszystko mi umknęło. Czułam się, jakbym była tam pierwszy raz. W końcu zauważyłam stajnię oraz dość duże drzwi. Podeszłam bliżej, żeby je otworzyć.
- Sophie? - odwróciłam się i ujrzałam Amy. - Idziesz do solarium?
Pokręciłam głową.
- Nie. Chyba zabłądziłam.
- Wejście jest tam. - pokazała mi.
- Dzięki - uśmiechnęłam się nieśmiało i odprowadziłam Bellatriks do boksu. Obiecałam sobie w duchu że jeszcze dziś dokładnie obejdę teren stajni.
- Masz ochotę na teren? - zapytała Amy.
Spojrzałam na nią.
- Nie mam konia.
- Na pewno możesz jechać na stajennym.
- Z chęcią - uśmiechnęłam się. - To pójdę zapytać pani Walerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz