środa, 23 września 2015

Od Amy - C.D Lucasa

Popatrzyłam się na niego smutno i usiadłam wygodniej na sianie. Może lepiej będzie jak już się nie odezwę? Wyjęłam zeszyt i zaczęłam w nim szkicować. Miałam kilka niedokończonych szkiców, ale postanowiłam dokończyć ten. Był wzorowany jedną z okładek płyty jednej z kapel. Poczułam nagle jak bardzo chce mi się spać. Zawsze to robię po powrocie ze stajni, ale dzisiaj... no cóż. Położyłam się na 2 belkach siana i przykryłam się kocem i derką, Lucas przyglądał mi się, a ja leżąc dalej rysowałam. Ale... nagle zamknęły mi się oczy i zasnęłam.
- Ej, wstawaj - poczułam szturchanie w rękę - Mała...
- Idź sobie - jęknęłam i zakryłam głowę kocem.
- Aha, no dobra...
Nagle Raphael mnie podniósł i zniósł na dół.
- Nienawidzę Cię - szturchnęłam go w ramie i postawiłam nogi na ziemi.
- Chyba trochę Ci się przytyło - uśmiechnął się i wziął ode mnie derkę.
- Taaa... powiedziała to osoba, która całe dnie siedzi za biurkiem - przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się.
Zaczęłam iść powoli wzdłuż boksów, sprawdzając czy moje konie dostały już jedzenie.
- Przed chwilą im dałem
Podskoczyłam i popatrzyłam się na Lucasa.
- Udało Ci się mnie wystraszyć, brawo - uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam Ciel'a po strzałce.
- Jej! - udawał zadowolenie jak mała dziewczyna.
- Ha ha ha...
- No dobra możemy jechać. O witaj Lucasie - przywitał się.
- Dzień dobry.
Ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Przydało by się kupić nowe siodło dla Ciel'a.
- No jak zwykle, bardziej się takimi rzeczami przejmujesz niż ja - uśmiechnęłam się i usiadłam na przednim siedzeniu.
Gdy tylko dojechaliśmy przy bramie przywitał nas Joker, mimo, że jest u nas tylko kilka dni już zdążył trochę urosnąć, nie mieści się już do kieszeni szlafroka. Poszłam wziąć prysznic i od razu poszłam do łóżka, mimo, ze była dopiero 19. Położyłam się do łóżka, a zaraz za mną Joker i zasnęłam w mniej niż 5 min.
Rano czułam się okropnie, miałam chyba gorączkę. Raphael gdy mnie tylko zobaczył przyniósł mi termometr i lekarstwa. Razem uznaliśmy, że dzisiaj nie ruszam się z łóżka...
- Muszę zadzwonić do kogoś. Konie przed zawodami muszą ćwiczyć.
- To dzwoń, już od ponad godziny stajnia działa. Mogę tam pojechać, muszę porozmawiać z Aaron'em.
- Jak ja nie lubię gdy ty do nich mówisz po imieniu... to takie dziwne...
Raphael uśmiechnął się i wyszedł, a ja zadzwoniłam do Lucasa.
- Hej, popracujesz dzisiaj z Ciel'em i zapytasz się pani An czy będzie miała czas dla Art'a. Zależy mi by z nim poćwiczyła?

(Lucas?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz