Czekałam dość długo na Amy, zanim przyszła z Ciel'em. Miała go na kantarze. Siedziałem na płocie, ale gdy tylko Ogier został wprowadzony na parkur, zeskoczyłem z niego.
Podszedłem do Amy i wziąłem od niej konia. Zrobiłem z nim kilka kółek ,a potem zacząłem powoli podchodzić z nim do oxera. Ciel jak najszybciej chciał się wycofać, ale trochę mu nie wyszło. Napotkał opór z mojej strony. Trzymałem go, mając napięte wszystkie mięśnie, ale w końcu doszedłem do wniosku, że ta strategia nic nie daje. Znowu zrobiłem z nim koło i ponownie podejście do przeszkody. Znów zaparcie. Koń stał kilka metrów od przeszkody i nie ruszał się , nawet gdy go puściłem. Powoli zacząłem go masować by rozluźnić jego mięśnie, gdy już się rozluźnił . Ponowiłem próbę podejścia do oxera. I tak przez dobre pół godziny , aż Ciel odważył się i stanął przy przeszkodzie. Obwąchał ją dokładnie i postawił po sobie uszy jeszcze. Nikt nie powiedział, że praca z ziemi jest łatwa. Wręcz przeciwnie . To zależy od konia, podejścia itp. Popatrzyłem z uśmiechem na Amy, która ciągle nam się przyglądała.
-Mogę na niego wsiąść?-zapytałem
-Na samym kantarze?!-zdziwiła się
-A kto powiedział, że nie? Tak też się ćwiczy skoki -wyjaśniłem
Amy niechętnie mi pozwoliła ,a ja wsiadłem na konia. Zrobiłem z nim kilka kółek kłusem, a następnie zagalopowałem. Poprosiłem Amy o ustawienie najniższego oxera. Dziewczyna zrobiła to, a ja najechałem na przeszkodę. Ciel zawahał się i na ułamek sekundy się zatrzymał, a potem się odbił z czterech nóg. Poleciałem na szyję konia, ale jednak zanim ogier spuścił łeb, ja usiadłem z powrotem na jego grzbiecie. Najeżdżałem z nim kilka razy na ten najniższy oxer, a potem Amy stopniowo zwiększała wysokość. Ale dałem mu spokój gdy znów, wahał się przy 50 cm. Zsiadłem z konia i poprosiłem Amy, by teraz to ona poćwiczyła z nim z ziemi. Musiałem ją namawiać chwilę, bo nie była tego do końca pewna. Ale w końcu dała się jakoś przekonać. Po ponad dwóch godzinach spędzonych na parkurze z Ciel'em, wyjaśniłem Amy, że już powinniśmy skończy trening. Wszyscy potrzebujemy przerwy. Amy odprowadziła Ciel'a na padok, a ja na nią chwilę poczekałem. Oparłem się o drzwi od stajni i chyba na sekundę przysnąłem. Do puki Amy mnie nie wystraszyła.
-Musisz ludzi straszyć?-mruknąłem
Amy roześmiała się głośno,a ja zerknąłem na stajnię. Wszystko było na swoim miejscu.
-Jutro to samo, ale krócej będzie pracy z ziemi i potem będziesz znów skakać. W porządku?-zapytałem
(Amy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz